Biznesowa podróż promem do Szwecji

Dziś wybieram się do Szwecji. Sześć godzin na promie to czas, który można wykorzystać na wiele różnych sposobów. Kolega spędzi cały rejs do Trelleborga, popijając kawę i delektując się szwedzką FIKA, czyli kawą z ciastkiem, a koleżanka będzie bacznie obserwowała synka w promowej bawialni. Ja natomiast dla odmiany, będę pracował, wykorzystując zabrany w podróż laptop. Oczywiście nie sam, bo towarzyszyć mi będzie mój pies. To on jest mózgiem, ja siłą fizyczną 😉 A jak myślicie? Jak pracuje się, płynąc promem?

Dobrze! No to dziękuję, koniec tematu 😊

Zacznijmy od podstawowych wymagań… miejsce pracy — ma być cicho, ale nie za cicho. Taki biały szum będzie w sam raz. Wygodne fotele — to podstawa! Znalazłem takie w sali z fotelami lotniczymi. Kawiarni na dziobie promu. Super wygodne i przypisane do konkretnego pasażera i jaki widok ! Na szczęście niedaleko znajduje się recepcja z kawiarnią, więc można szybko uzupełnić poziom kofeiny we krwi. Grubcio relaksuje się na smyczy , po posiłku w restauracji, gdzie można przebywać i spożywać posiłek w towarzystwie pupila.

Dopiero wtedy, gdy już wygodnie usiadłem, pomyślałem o wi-fi… jak bez dostępu do internetu, na środku Bałtyku, będę mógł oglądać filmy z zabawnymi kotami? Na moje szczęście okazało się, że wi-fi działa. No, kamień z serca, mogę zabierać się do pracy.
Nie mam powodu do narzekania, mam wygodny fotel, napoje, internet i mojego najlepszego przyjaciela obok siebie.

Wchodząc na pokład, nie spodziewałem się, że tak bardzo wykorzystam czas i tyle rzeczy uda mi się zrobić. A to wszystko dzięki temu, że wybrałem ten właśnie środek transportu. Prom właśnie. Będzie to kilka dodatkowych godzin przed spotkaniem z klientem, w czasie których mogę odpocząć, a także zabrać mojego psa na długi spacer po pokładzie otwartym, gdzie w wyznaczonym miejscu może załatwić swoje sprawy.

Teraz nie pozostało mi nic innego jak zagłębić się w pracę. Jak widzicie, na green shipie do Szwecji jest to całkiem możliwe.